W niedzielę, 2 października zbieramy się o 13.30 koło "Polo" i jedziemy do Centawy.
A poniżej wyjazd do Warszawy i bicie rekordu Guinnessa widziane oczami Iwonki oraz kamerkami Jacka, Marka i Bogdana.
Strzelczanie w Warszawskich Łazienkach – 17.09.2016r.
O
trzeciej rano lub dla niektórych w środku nocy grupa miłośników nordic
walking zapaliła światło w swoich domach, by przygotować się do wyprawy
do Warszawskich Łazienek.
Godzinę później wesoła gromada wsiadając do autokaru rozpoczynała swoją kolejną, sportową przygodę.
Warszawa
przywitała nas piękną słoneczną pogodą, żadna z krążących wcześniej nad
naszym wyjazdem czarnych wizja o ulewach i niskich temperaturach miała
się nie spełnić. Kurtki przeciwdeszczowe zostawiliśmy w autokarze,
potrzebne nam były na sobotni marsz okulary przeciwsłoneczne, czapki,
woda mineralna no i dobre humory, ale tego naszej sekcji nigdy nie
brakuje. Po rejestracji i otrzymaniu żółtych lub białych opasek
startowych na nadgarstki, przeszliśmy przez bramki gdzie otrzymaliśmy
kije od głównego sponsora imprezy. W jednej chwili, choć precyzyjniej by
było określić „jednym chwytem” koleżanki i koledzy obiektywnie ocenili
otrzymany sprzęt, kije otrzymała przecież grupa, która systematycznie
realizuje swoje pasje chodziarskie od sześciu lat. Ale promienie
słoneczne i atrakcje płynące ze sceny nie pozwoliły zajmować się
walorami czy też raczej brakami otrzymanych kijów. Zaczęła się wielka
przygoda z biciem rekordu w kategorii „Największa lekcja Nordic
Walking”. Strzelecka grupa stała bezpośrednio przed sceną, dzięki temu
widzieliśmy prowadzącego imprezę redaktora „Pytania na śniadanie” p.
Michała Olszańskiego jak również mogliśmy precyzyjnie wykonywać
ćwiczenia ułożone w sześciu blokach ruchowych pokazywanych przez prezesa
i trenera Stowarzyszenia Nordic Walking panią Paulinę Rutę.
Próba
pobicia rekordu Guinnessa zakończyła się sukcesem. Było nas wszystkich
610 osób, a z tego 40 Strzelczan w chabrowych koszulkach, którzy
precyzyjnie i dynamicznie wykonywali prezentowany instruktaż. Nasz
organizator wyprawy a także instruktor nordic walking i opiekun
strzeleckiej sekcji –Brydzia Wróbel rozmawiała z przybyłymi
dziennikarzami i udzielała wywiadów.
Druga część
imprezy miała nie tylko charakter sportowy, ale także edukacyjno –
społeczny, celem projektu organizowanego już od 5 lat, którego
ambasadorem jest Przemysław Saleta było promowanie idei
transplantologicznej pod nazwą –„Bieg po nowe życie”. Ten kolejny już 9
„Bieg po nowe życie” otrzymał tym razem nową formułę, już nie
rywalizacji sportowej tylko marszu wraz ze wszystkimi przybyłymi
miłośnikami wędrowania.
Słuchaliśmy nazwisk idących w
sztafecie aktorów telewizyjnych i teatralnych, prezenterów radiowych,
sportowców, dziennikarzy. Gdy na scenę wchodziły energicznie kolejno
wyczytywane uśmiechnięte osoby, scena stawała się optycznie coraz
mniejsza. Można się było „napatrzeć”, zrobić zdjęcia, a nawet selfie,
dostać autografy lub poprowadzić krótką konwersację z jakąś znaną
postacią. Kolejno ruszały sztafety złożone z trzech celebrytów i kilku
uczestników imprezy, którzy z całej Polski ściągnęli do Łazienek. Wybór
osoby, z którą się chciało pospacerować był utrudniony i choć każdy miał
swojego ulubieńca to jednak organizatorzy otwierali bramki i losowo
wpuszczali nas do kolejnej sztafety. Spacer z kijami trwał około 20- 30
minut w zależności od tempa zawodników. Prze Pałacem Na Wyspie każda
sztafeta wchodziła na niewielkie podium, by zrobić sobie pamiątkowe
zdjęcie.
Spacerowaliśmy alejkami nie tylko ze znanymi
ze świata rozrywki, kultury i sztuki ludźmi, ale byli z nami także
ludzie na pozór zwyczajni, w rzeczywistości nadzwyczajni- odważni w
działaniu, doświadczeni życiowo ciężką chorobą. W moim teamie
dziennikarze sportowi ze stacji Polsat Sport przeprowadzali krótkie
wywiady, ale prawdziwym bohaterem tego dnia była Ela - kobieta, którą
poznałam i która chciała się podzielić swoimi przeżyciami. Opowiadała,
że otrzymała szansę – drugie życie, kiedy dostała w czerwcu 2016 roku,
po dziewięciu miesiącach oczekiwania, nową nerkę.
Pogodna,
uśmiechnięta, otwarta na rozmowę, chętnie odpowiadała na nasze pytania.
To była prawdziwa radość uściskać dłoń Eli, zrobić sobie wspólne zdjęcie
i umówić się na kolejne spotkanie za pół roku w Wiśle na imprezie
transplantologicznej. Ona i pozostałe osoby, które oddały lub otrzymały
organ były prawdziwymi bohaterami i idolami tej sportowej imprezy.
Po
zakończeniu części oficjalnej ruszyliśmy na „podbój” Warszawy. W
mniejszych grupach poznawaliśmy Łazienki, Park i Pałac Ujazdowski,
niektórzy powędrowali dalej przez Nowy Świat aż na Starówkę by odpocząć
przy filiżance kawy lub herbaty.
W naszym
biesiadowaniu, gdy spędzamy razem czas na wyjazdach, w autokarze,
schronisku, pensjonacie, hotelu, parku czy na parkingu leśnym zawsze
uderza mnie poczucie wspólnoty i mam nadzieję, że czują to także inni
członkowie sekcji. Każdy zabiera ze sobą na taką wyprawę to -co potrafi
najlepszego przygotować począwszy od domowych ciast i ciasteczek,
przetworów w słoikach a skończywszy na nalewce truskawkowej. Te
smakołyki umilają nam czas spędzany na poznawaniu siebie, dzieleniu się
problemami, smutkami i radościami, planowaniu nowych wyzwań. A przy tym
śpiewamy i tańczymy (kiedy nas nie ogranicza przestrzeń). Tak było i tym
razem, zaczynając od hymnu naszej sekcji, piosenki Bułata Okudżawy
„Gonić marzenia” poprzez piosenki i przyśpiewki biesiadne, kończąc na
górniczych i śląskich regionalnych.
O 24 entuzjaści NW, żegnając się kończyli sobotnią przygodę z Rekordem Guinnessa i Biegiem Po Nowe Życie.
Iwona Krzysztofowicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz